Wychowujemy Atosa.

2012-05-14 13:13

 

   

     To znowu ja, bardzo zajęta szeltinka Carla. Zupełne nie mam czasu na pisanie, bo ciągle muszę się zajmować ty małym diabełkiem,  Atosem! Tylko się na chwilę położę, żeby spokojnie pobujać w obłokach, a on już przybiega z jakimś sznurkiem albo starą rękawiczką Adasia ( drugą zgubił, gapcio! Adaś, nie Atos). Tak mi tym macha przed nosem, że łapię to i zaczynam ciągnąć za drugi koniec, a co potem, to już widzieliście! Trochę go rozumiem, bo jak on się kładzie, żeby odpocząć, to ja robię to samo...Mądry jest. Szybko nauczył się ode mnie, że kot leżący to kot do lizania, np. po uchu( nos i jęzor Atosa mieści się tam w całości), a kot idący to taki, za którym trzeba biegać, wtedy kot przyspiesza, to i pies musi szybciej przebierać łapkami, na to kot- jeszcze szybciej... ale zabawa!!! Tylko my z Atosem nie umiemy wskoczyć na kredens, tam koty są poza zasięgiem, ale wszystko przed nami. Wytrwale ćwiczymy! Przy okazji nieźle zdzieramy sobie gardła, ale to chyba normalne. No i jeszcze zdradzę Wam, że z tego diabełka niezły łasuch! Zobaczycie na zdjęciach. Bardzo krótko się zastanawiał, czy zjeść serek. Jak już zaczął, to nie mógł skończyć! Próbował pożreć nawet kubeczek! Ja już jestem dorosła i mądra, wiem, że kubeczki są mało pożywne. Macham ogonkiem na pożegnanie, idę się przespać ( może się uda?). Carla. 

 

 

 



 

   

 

Zmęczeni zabawą